Państwa córka ma anoreksję. Gdy moi rodzice usłyszeli tą informację, załamali się. Tata próbował się jakoś trzymać, wcisnął się w krzesło obite brązową skórą i wtopił wzrok w bliżej nie określony punkt. Mama natomiast zniosła się głośnym płaczem, którego nie mogła w żaden sposób zatrzymać. Ja przyglądałam się całemu zdarzeniu z boku, kompletnie nie wiedząc o co chodzi. No bo co może wiedzieć jedenastolatka na temat tak poważnej choroby? Wpadłam w to całkowicie nieświadomie. Nie odchudzałam się, nie głodziłam, a mimo to dziwnym trafem zachorowałam.
Rodzice zaczęli obwiniać siebie na wzajem, wmawiając sobie, a także mi, że to przez nich tak wychudłam. A to w cale nie prawda. Odkąd tylko pamiętam, zawsze byłam drobna i filigranowa. Z czasem stało się tak, że mój organizm nie do końca przyjmował pożywienie. Myślałam, iż to przejściowe i za chwilę minie, ale nim się zorientowałam wpadłam, jak to rodzice mówią w anoreksję.
Dziś mija dokładnie pięć lat odkąd stwierdzono moją chorobę. Z dnia na dzień mnie wykańcza, ale staram się być silna i nie poddawać się. Wytrzymałam tyle, to i wytrzymam następne kilka, może nawet kilkanaście lat. Mimo iż choroba jest pod specjalnym nadzorem, wciąż jest leczona, w moim przypadku nie jest tak łatwo z tego wyjść. Tak jak już wspominałam wcześniej, od małego byłam chudzielcem, więc szanse na powrót do normalnego stanu są bardzo małe.
Z początku gdy wchodziłam w wiek dojrzewania, moja psychika była bardzo wrażliwa na otoczenie. Często słyszałam określenia typu pierdolona anorektyczka, chudzielec, deska i wiele, wiele innych, które zawierają więcej wulgaryzmów niż by można sobie wyobrazić. Nigdy na to nie reagowałam, ale z czasem było mi coraz ciężej słyszeć te wszystkie epitety. To wtedy po raz pierwszy sięgnęłam po żyletkę, którą chciałam załatwić sprawę poprzez podcięcie sobie żył. Ale jak na złość w ostatnim momencie ktoś mnie ratował.
W końcu zrozumiałam, że to nie ma sensu, bo na mojej drodze stoi Ktoś kto pilnuje mej osoby przed takimi sytuacjami. Mam wrażenie że strzeże mnie tylko po to, by samemu zabawić się w seryjnego mordercę i zabić gdy choroba doszczętnie wykończy mój organizm. Może to i lepiej. Może dzięki tym kilku dni, miesięcy, a nawet lat nauczę się jeszcze czegoś, czego do tej pory nie miałam okazji poznać.
Drodzy Panie i Panowie, przed Państwem historia anorektyczki z Menchesteru, Hope Stewart.
Od autorki:
Rodzice zaczęli obwiniać siebie na wzajem, wmawiając sobie, a także mi, że to przez nich tak wychudłam. A to w cale nie prawda. Odkąd tylko pamiętam, zawsze byłam drobna i filigranowa. Z czasem stało się tak, że mój organizm nie do końca przyjmował pożywienie. Myślałam, iż to przejściowe i za chwilę minie, ale nim się zorientowałam wpadłam, jak to rodzice mówią w anoreksję.
Dziś mija dokładnie pięć lat odkąd stwierdzono moją chorobę. Z dnia na dzień mnie wykańcza, ale staram się być silna i nie poddawać się. Wytrzymałam tyle, to i wytrzymam następne kilka, może nawet kilkanaście lat. Mimo iż choroba jest pod specjalnym nadzorem, wciąż jest leczona, w moim przypadku nie jest tak łatwo z tego wyjść. Tak jak już wspominałam wcześniej, od małego byłam chudzielcem, więc szanse na powrót do normalnego stanu są bardzo małe.
Z początku gdy wchodziłam w wiek dojrzewania, moja psychika była bardzo wrażliwa na otoczenie. Często słyszałam określenia typu pierdolona anorektyczka, chudzielec, deska i wiele, wiele innych, które zawierają więcej wulgaryzmów niż by można sobie wyobrazić. Nigdy na to nie reagowałam, ale z czasem było mi coraz ciężej słyszeć te wszystkie epitety. To wtedy po raz pierwszy sięgnęłam po żyletkę, którą chciałam załatwić sprawę poprzez podcięcie sobie żył. Ale jak na złość w ostatnim momencie ktoś mnie ratował.
W końcu zrozumiałam, że to nie ma sensu, bo na mojej drodze stoi Ktoś kto pilnuje mej osoby przed takimi sytuacjami. Mam wrażenie że strzeże mnie tylko po to, by samemu zabawić się w seryjnego mordercę i zabić gdy choroba doszczętnie wykończy mój organizm. Może to i lepiej. Może dzięki tym kilku dni, miesięcy, a nawet lat nauczę się jeszcze czegoś, czego do tej pory nie miałam okazji poznać.
Drodzy Panie i Panowie, przed Państwem historia anorektyczki z Menchesteru, Hope Stewart.
Od autorki:
Witam was na moim blogu. Zaczęłam to opowiadanie wbrew sobie, nie mam pojęcia dlaczego, nie pytajcie. Chyba przezwyciężyła moja ciekawość i nadmiar myśli.
No i jak podoba się wam prolog? Wiem, że na 'rynku' jest już dużo opowiadań typu: Dziewczyna chora na białaczkę/anoreksję itp. Ale to co mam zamiar pisać, będzie nieco różniło się od reszty, przynajmniej mam taką nadzieję.
Nie zmuszam nikogo do czytania, robię to przede wszystkim dla zaspokojenia swoich myśli, które nie mają już gdzie mieszkać. Nie zdziwię się gdy będzie aż jeden czytelnik i jeden komentarz. I tak za wszystkie już dziękuję ;D
Pozdrawiam
Chocollate ♥
Mówiąc szczerze to pierwszy raz spotykam się z tego typu opowiadaniem, co sprawia, że jestem jeszcze bardziej ciekawa kolejnych jego części. Jak na razie to poważnych błędów nie wyłapałam, drobne literówki. Muszę przyznać, że prolog czytało mi się z lekkością. Każde słowo pasowało do następnego, tworząc spójną całość. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą równie dobre, a może i jeszcze lepsze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisała moje poprzedniczka, specjalnych błędów nie ma; prolog jest widocznie dopracowany. Styl masz lekki, nie rewelacyjny, ale też nie taki, żeby w jakikolwiek sposób go potępiać. Jest po prostu ok :) Chociaż... jako, że jest to prolog, nie mogę za bardzo też go oceniać. Początki mają to do siebie, że jest w nich więcej opisów zaistniałych sytuacji ect., aniżeli jakiejkolwiek fabuły, tak więc faktycznie trudno jest na razie ocenić Twoje umiejętności(choć przyznam, że końcówka zrobiła na mnie wrażenie ^^)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Some Black :)
Pierwszy raz czytam blog o anorektyczce. Prolog mnie za ciekawił, ale jeszcze nie mam wyrobionego zdania na temat tego opowiadanie. Poczekam spokojnie na 1 rozdział. Przeczytał prolog z lekkością i przyjemnością.:)
OdpowiedzUsuńRównież po raz pierwszy widzę bloga z opowiadaniem o anorektyczce. Poruszasz ciężki temat i mam nadzieję, że mu podołasz. Póki co jest dobrze, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam za ciebie kciuki i życzę ci duuużo weny! :)
{www.oddzieleni.blogspot.com}
Hej. Zazwyczaj spotykałam się z opowiadaniami dotyczącymi narkomanek, po raz pierwszy zaś natrafiłam się na opowiadanie o anoreksji. Więc będzie to dla mnie nowe doznanie. Prolog świetny, masz lekki styl pisania, dzięki czemu czyta się to z łatwością i przyjemnością. Prolog zapowiada coś ciekawego i intrygującego. Na pewno będą tam poruszane ciężkie tematy i nie bedzie to kolejna z cukierkowych, naiwnych historyjek. Jestem ciekawa pierwszego rozdziału, tak więc życzę dużo weny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńfajny prolog, czekam na 1 rozdział :#
OdpowiedzUsuń- no czy ja wiem, lepiej powiedz, po co dzwonisz.
- a to już nie mogę się zapytać mojej dziewczyny, jak jej mija pierwszy dzień w nowej szkole?
- możesz, ale raczej byś po to nie dzwonił – zaśmiałam się i weszłam po schodach na górę.
- no dobra, stęskniłem się za tobą.
- Harry, nie widzisz mnie dopiero niecałe dwie godziny.
- wiem, ale tęsknie jak cholera – zadzwonił dzwonek.
- kotku ja muszę kończyć, kocham cię pa –
http://wlasnietutaj.blogspot.com/
Bardzo fajny prolog, choć długością przypomina raczej wstęp... Ale to tylko formalność, prawda? ;D
OdpowiedzUsuńPiszesz ciekawie, nie mogę doczekać się rozdziału pierwszego.
Dodaję się do obserwatorów i życzę weny
http://przekleta-nawiecznosc.blogspot.com/
Bardzo zaciekawił mnie prolog *-*
OdpowiedzUsuńSzczerze to pierwszy raz natknęłam się na opowiadanie tego typu i obiecuję że będę stałą czytelniczką :-)
Pozdrawiam i czekam na 1 rozdział :-P
Powiem ci szczerze że to pierwszy blog na którym jest anorektyczka od początku. Prolog jest ciekawy, na pewno będę czytać te opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńOjej... zaczyna się nieciekawie i oczywiście nie chodzi tu o styl pisanie, ale o akcję. Anoreksja to z pewnością niewdzięczna choroba... Natomiast jeśli chodzi o to w jaki sposób piszesz, przekazujesz emocje bohaterów czy o wątki to masz u mnie 5+ :D Chętnie zapisze to opowiadanie w linkach by sprawdzić jaki obierze kierunek. Zaczęłaś fantastycznie więc nie waż się mi tego zepsuć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: Dream.
http://dreams-are-renewable.blogspot.com/